Alicja, obawiając się o swoje życie, dzwoni nocą do przyjaciółki i wydaje jej przedśmiertne polecenia. Nie dość, że rzeczywiście zostaje wkrótce zamordowana, to jej zwłoki giną, a następnie... w przedziwny sposób przekraczają granicę Polski. Rozwiązania należy szukać w Kraju Karoliny. A w ogóle, to po której stronie człowiek ma serce?
W pierwszej chwili, bezpośrednio po powrocie, nie zauważyłam nic niezwykłego. Alicja była jak zwykle roztargniona, jak zwykle życzliwa i jak zwykle miała mało czasu. Ja też miałam mało czasu, bo musiałam odwiedzić wszystkich znajomych i przyjaciół niewidzianych od roku, wytarzać się na łonie stęsknionej rodziny i nie w głowie mi było jakieś subtelne wnika nie w jej sprawy, ku czemu zresztą nie widziałam żadnych powodów. Trochę mnie dziwił tylko jej brak zainteresowania własnym, zamierzonym związkiem małżeńskim, napotykającym nieprzewidziane wcześniej przeszkody i oddalającym się w mglistą i niesprecyzowaną przyszłość. Sądziłam jednak, że może się po prostu rozmyśliła i nawet cieszy ją możność uniknięcia na razie matrymonialnych więzów, do których nigdy nie miała szczególnego nabożeństwa. Przywiozłam jej niezbyt dobre wiadomości na ten temat i sama byłam nimi trochę zmartwiona, Gunnar robił takie wrażenie, jakby się chciał rozmyślić, ale Alicja wysłuchała wszystkiego bez zbytniego przejęcia. Robiła wrażenie, jakby myślała o czymś innym.