Jeśli już jako tako wytrzymujemy sami ze sobą (co skądinąd zbyt łatwe nie jest), można by spróbować wytrzymać ze sobą nawzajem. Zakładając, że się przy tym ślepo i głupio upieramy z różnych i niejasnych powodów. A to wymarzona Istota nader piękna i ponętna, choć przesadnie macha szmatą w przedpokoju i usług różnorakich się domaga, a to On i futro ofiaruje, i kran naprawi, za to milczy kamiennie i bezdusznie ogląda mecze w telewizji. Jak tu żyć w pełnej harmonii, ze stadkiem dzieci i pracą zawodową u boku? I z wieczną miłością w tle?
Joanna Chmielewska całą prawdę Ci powie. Już Ona się na tym zna…..
No i najgorsze ze wszystkiego: Mąż i Żona. Te właśnie istoty ludzkie, z zasady płci odmiennej niż nasza, wybieramy sami, dobrowolnie, z własnej i nieprzymuszonej woli zakładając sobie jarzmo na kark, jako też kajdany na ręce i nogi. Elementarna przyzwoitość, niekiedy także konieczność życiowa, zmusza nas do wytrwania przy własnej decyzji. Oczywiście, że i w takim wypadku również możemy się wypiąć, zrezygnować, oderwać od osoby i udać w siną dal, ale tu akurat nie o to chodzi. Tu mamy wytrzymać, no i pojawia się rozpaczliwe pytanie: JAK…?!