W EFEKCIE doskonale zaostrzonych narzędzi ogrodowych.
W EFEKCIE gąszczu odziedziczonej działki.
W EFEKCIE szalejącego pędu bambusa.
W EFEKCIE uczuć wzgardzonej wielbicielki...
Zbyt doskonały kościotrup i rozczłonkowany spadek, bóstwo męskie pełne sadyzmu, latająca czaszka z idealnymi zębami, szalejące emocje na przestrzeni dziesięciolecia, spadkobierczyni o podejrzanej przeszłości i nigdy niespełnione marzenie, by uczłowieczyć faceta. W EFEKCIE wymiar kary bywa dyskusyjny.
Po drugiej stronie wąskiej alejki znajdowała się działka, również dość osobliwie traktowana. Uprawiali ją liczni członkowie jednej rodziny, wszyscy pełni zapału, zmieniający się jednakże co trzy lata, co pięć, co rok, a czasem nawet z wiosny na jesień, lub z jesieni na wiosnę. Rękę mieli do roślin szczęśliwą, wszystko im pięknie rosło, nikt zatem nie miał powodu grymasić i krytykować. Tyle że przy ciągłych zmianach ekip roboczych, żadna ludzka siła nie potrafi ła stwierdzić, do kogo ta działka właściwie należy, kto tam rządzi i kto jest właścicielem. Pierwotny właściciel prawny był wprawdzie niezmienny, ale od dawna leżał w grobie. Co nie przeszkadzało, że dyplom pochwalny za wyjątkową urodę działki otrzymał przed pięcioma laty na własne nazwisko. Pośmiertnie.