Uroczy domek na przedmieściu Kopenhagi pełen międzynarodowych przyjaciół, a w czerwonym świetle ogrodowej lampy zasztyletowany jeden z nich.
I robi się jeszcze bardziej czerwono.
Ktoś chce zabić Alicję, ale nie zawsze trafia w cel.
Hasło do zakończenia uroczystości dała Ewa tuż przed północą ku wyraźnemu żalowi wszystkich gości. Alicja zapaliła światło po drugiej stronie budynku, nad drzwiami koło furtki, i wreszcie było coś widać. Cała gromada, wyjąwszy Edka, wyległa wśród pożegnalnych okrzyków na ulicę, obok samochodów Roja i Henryka. Śpiący Edek został pod lampą.