Był sobie pewien las, a w tym lesie żyły różne zwierzątka…Bo to nie był zwyczajny las, a i jego mieszkańcy prezentowali się nadzwyczaj oryginalnie…Powieść dla młodych czytelników opowiadająca o przygodach bardzo łagodnego, dobrego i sympatycznego niedźwiadka.
Najpierw Sasanka, a za nią Zuchelek rozpędzały się i przeskakiwały przez Pafnucego, potem Pafnucy udawał, że ucieka, a one goniły go i znów przeskakiwały, następnie same uciekały, a Pafnucy je gonił. Pucek również brał udział w zabawie, szczekając z uciechy, goniąc i skacząc. Pafnucy do skakania nie miał wielkich zdolności, za to pędził wspaniale. Konie i Pucek zdziwiły się, że potrafi tak szybko biegać, bo wcale na to nie wyglądał. – Oczywiście, że niedźwiedzie potrafi ą szybko biegać – powiedział dumnie Pafnucy. – Ale nigdy nie biegają dla przyjemności. Wyłącznie w razie potrzeby. – My biegamy dla przyjemności – powiedziały konie. – Lubimy biegać! Lubimy ruch! Lubimy nawet się zmęczyć! Stanęły na przednich nogach, wierzgnęły tylnymi i zabawa zaczęła się od nowa. Skakały tak zręcznie i tak delikatnie, że ani razu nie musnęły kopytem najmniejszego nawet włoska na kudłatym niedźwiedziu. Pafnucy pokochał je wprost bezgranicznie, a one również poczuły do niego wielką sympatię. W czasie tej przepięknej zabawy wyszedł na łąkę właściciel koni, pan Jasio. Na widok tego, co ujrzał, stanął jak wryty i przetarł oczy. Jego konie, najwyraźniej w świecie pędziły za niedźwiedziem. Dogoniły go, przeskoczyły i zaczęły uciekać, a niedźwiedź biegł za nimi. Panu Jasiowi zrobiło się gorąco i pomyślał, że chyba mu się to śni. Znów przetarł oczy, wytrzeszczył je i zobaczył, że teraz niedźwiedź turla się po trawie, a konie i pies skaczą wokół niego. Krzyknął zdławionym głosem, zawrócił i pognał do domu po jakieś narzędzie do obrony, święcie przekonany, że niedźwiedź napadł na konie i chce je pożreć. Pucek zauważył pana Jasia. – Hej, koniec zabawy! – zawołał ostrzegawczo. – Pan Jasio nas widział. Pafnucy, schowaj się!